Stałam przed półką z pieczywem i
wybierałam dla siebie bułki na śniadanie. W jednym uchu miałam słuchawkę, przez
którą słuchałam ulubionej piosenki i jednocześnie nuciłam sobie ją pod nosem.
Miałam na sobie stare dresy, koszulkę i na to narzuconą kurtkę, a włosy
związane w kitkę. Musiałam wyglądać zabawnie, gdy jeszcze w dodatku ruszałam
nogą w rytm muzyki. Nie przejmowałam się, bo i tak co drugi tu przychodził tak
z rana. To był nasz osiedlowy markecik, więc my mogliśmy. Mogłam sobie odpuścić
poranek w biurze i pojadę tylko, gdy Oscar zarządzi konferencje.
Nagle poczułam czyjąś dłoń na
moim ramieniu, przez co prawie podskoczyłam, a słuchawka sama wyleciała mi z
ucha. Spojrzałam na dewianta, którym okazał się nie kto inny, jak mój sąsiad.
Uśmiechnęłam się do niego i pokręciłam głową. Już byłam przyzwyczajona do tego,
że często spotykałam Marca w sklepie.
- Widać, że dziś jesteś w dobrym
humorze. – Uśmiechnął się.
- Tak, w końcu się wyspałam! –
powiedziałam zadowolona.
- Wolny dzień? Ostatnio
faktycznie wyglądałaś na przepracowaną.
- Można tak powiedzieć. – Skinęłam
głową. – A ty nie na treningu?
- Później jadę na siłownię.
Ostatnio coś mam z mięśniem. – Skrzywił się. – Na szczęście nic bardzo
poważnego. – Szybko zmienił wyraz twarzy. W jednej chwili usłyszeliśmy jakieś
ostrą wymianę zdań, więc odwróciliśmy się w stronę działu z nabiałem, gdzie
stała jakaś młoda para. Chłopak trzymał w dłoni jeden serek, a dziewczyna inny.
Wyszło na to, że kłócili się o to, który mają zabrać..
- Matko, nie rozumiem dlaczego
ludzie kłócą się o taką głupotę.. – skomentowałam. – Teraz będą na siebie
syczeć przez głupi twarożek – zaśmiałam się.
- Zobaczysz, za chwilę się
pogodzą – powiedział bramkarz z uśmiechem.
- Ona wygląda na zawzięty typ…
Będą ciche dni, mogę się założyć – odparłam.
- Okej, z chęcią! Jeżeli wygram,
wpraszam się dziś na dobre śniadanie, a jak będzie odwrotnie, to zapraszam do
siebie.
- Zgoda! – odpowiedziałam i
uścisnęłam dłoń chłopaka, a on przeciął zakład.
- Trzy… Dwa… Jeden… - Gdy skończył odliczać,
ci zadecydowali, że wezmą oba i na końcu pocałowali się na zgodę. Stałam jak
wryta, gdy nas mijali. Po chwili spojrzałam na Niemca z niedowierzaniem.
- Skąd to wiedziałeś?!
- Wprowadzili się kilka dni temu
do mieszkania nade mną.. – zaczął. – Oni mogą tak cały dzień. Z resztą w nocy
też… Godzą też się bardzo głośno! – mruknął, a ja w tym momencie się zaśmiałam.
- Ale to nie fair! – jęknęłam, a
on poruszył brwiami. – Ale zakład to zakład.. – westchnęłam, a on ucieszył się
jak małe dziecko. Włożyłam do swojego koszyka jeszcze pare produktów i zaczęłam
myśleć co przygotuję. Zapłaciliśmy za swoje zakupy i wróciliśmy do mojego
mieszkania.
Siedziałam przy stole naprzeciw
Marca i obserwowałam jak kończy swoje śniadanie, opiera się o krzesło i szeroko
uśmiecha.
- Mógłbym się przyzwyczaić do
takich śniadań – powiedział zadowolony, a ja zaśmiałam się pod nosem.
- O nie! Następnym razem to ja
wygram jakiś zakład! – powiedziałam. – I wtedy to ty zaprezentujesz swoje
kulinarne zdolności.
- O ile w ogóle takie posiadam –
odparł i upił łyk soku.
- Skoro nie przypalasz wody w
czajniku, to już jest kucharski sukces! – Uśmiechnęłam się szeroko i zabrałam
oba puste talerze, po czym włożyłam je do zlewu. – Poza tym moje danie było
najbanalniejszym, które mogłem wymyślić – dodałam roześmiana. Jajecznica, do
tego grzanki i pomidorki z sosem sałatkowym. Coś gotowego w kilka minut.
- Liczy się wykonanie i końcowy
efekt. Nigdy nie jadłem lepszego śniadania.
- Jak słodko. – Zatrzepotałam rzęsami. – I
nie, nie wkręcisz się na kolejne! – dodałam, kręcąc głową.
- Właśnie zniszczyłaś resztki
mojej nadziei na to – odparł roześmiany i spojrzał na zegarek. – Ja będę się
już zbierał.. – Podniósł się ze swojego miejsca i podszedł do mnie. – Dziękuję
za pyszne śniadanie – powiedział niskim tonem, patrząc mi prosto w oczy z
uśmiechem, a mnie aż przeszły ciarki po karku. Pochylił się i musnął mój
policzek. Automatycznie przygryzłam dolną wargę, a on oddalił się, nie
zdejmując uśmiechu z twarzy. Ruszył w stronę drzwi, a gdy się ocknęłam,
ruszyłam za nim. Zatrzymał się tuż przed wyjściem i odwrócił się, a ja zastygłam.
Zrobił krok w moją stronę, złapał za dłoń i przyciągnął do siebie, jednocześnie
wpijając się w moje usta. Przymknęłam powieki i po prostu nie mogłam nie oddać
tego pocałunku. Moje nogi wydały się być jak waty, a w brzuchu zaczęło coś
latać. – Pójdę już – powiedział i wyszedł, a ja stałam w przejściu zamykając i
otwierając co chwilę oczy, zastanawiając się co tak właściwie się tu wydarzyło.
Wideokonferencja z Oscarem i
dyrektorami oddziałów z Niemiec, Wielkiej Brytanii i Francji minęła szybko i
sprawnie. Później jeszcze chwilę porozmawiałam prywatnie z bratem, który zaczął
mi dogryzać, ale szybko go zbyłam i jeszcze przez chwilę posiedziałam z Amelie
i wróciłam do mieszkania. Zrobiłam dla siebie miskę popcornu i rozłożyłam się
przed telewizorem, włączając jeden z tych nowszych romansideł*. Dwóch młodych
Hiszpanów wyjeżdża do Niemiec, chcąc zrobić szybką karierę, tam poznają innych
Hiszpanów, z którymi mieszkają i się przyjaźnią. Komedia i romans w jednym.
Właśnie miałam zacząć
poszukiwania kolejnego filmu, który miał mi umilić ten piątkowy wieczór, kiedy
usłyszałam pukanie do drzwi. Poprawiłam tylko włosy, które i tak dalej były w
nieładzie i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je i w progu zobaczyłam bramkarza z
dwiema siatkami zakupów. Popatrzyłam na niego zdziwiona.
- Kolacja w podzięce za
śniadanie? – Uśmiechnął się szeroko, a ja nie potrafiłam nie odpowiedzieć mu
tym samym. Cofnęłam się o krok, wpuszczając go do mieszkania. Od razu przeszedł
do kuchni i zabrał się do pracy.
- Mogę przynajmniej pomóc? –
zapytałam, opierając się tyłem o blat szafki.
- Ani trochę.. Możesz sobie znaleźć
jakieś zajęcie z dala od kuchni – powiedział i umył ręce. – Jeżeli nie będę
mógł czegoś znaleźć, będę wołał – dodał i po jego minie wnioskowałam, że nie
zacznie dopóki się stąd nie zmyję.
- To ja.. – Podrapałam się po
karku. – Będę na górze. – Zabrałam laptop ze stołu i wyszłam po schodkach do
swojej sypialni. Ukradkiem, po drodze do łózka, zerknęłam w lustro. Stwierdzam,
że ten chłopak widział mnie już w wielu wydaniach. Upitą, śpiącą, zmęczoną, w
porannym nieładzie, gdy widywaliśmy się przy półce ze świeżym pieczywem w
sklepie i teraz, w przetartych jeansach i o wiele za dużej koszulce, w połowie
rozmazanym makijażu i niedbale związanym kucyku.
Rzuciłam laptopa na łóżko i przeszłam
do łazienki, by zmyć twarz, ale jednak skończyło się na szybkim prysznicu.
Owinięta w ręcznik wyszłam z łazienki, nasłuchując czy Marc nadal jest na dole.
Przeszłam do szafy i zabrałam z niej czyste jeansy i biały top oraz bieliznę.
Wróciłam do łazienki i szybko się ubrałam. Rozczesałam mokre włosy i na razie
je zostawiłam. Usiadłam na rogu łóżka i otworzyłam urządzenie, po czym zaczęłam
nasłuchiwać odgłosów z dołu. Nagle się coś zatłukło, a ja się skrzywiłam.
- Jesteś pewny, że nie
potrzebujesz pomocy? – zawołałam.
- Wszystko pod kontrolą! – Usłyszałam.
Przez zapachy dobiegające dołu, musiałam przyznać, że zaczęłam robić się
głodna.
Minęło może jeszcze jakieś pół
godziny, zanim zostałam zaproszona na dół. Niepewnie zeszłam na dół, nie
wiedząc co zastanę w mojej kuchni. Ku mojemu zdziwieniu, stół stał już
zastawiony, a część kuchenna wyglądała tak samo czysto, gdy go tu zostawiałam.
- Zapraszam do stołu – powiedział
Marc z uśmiechem i odsunął dla mnie krzesło u szczytu stołu, a po chwili
podsunął mi pełny talerz. Usiadł po mojej prawej ze swoim talerzem, po czym
zaświecił świeczkę, którą wcześniej ustawił na środku stołu.
- Muszę przyznać, że wygląda to
świetnie.. – Pokiwałam głową. – Umieram z głodu!
- W takim razie, życzę smacznego.
– Uśmiechnął się i wziął do ręki widelec. Na połowie talerza prezentowały się
pokrojone w kostkę ziemniaczki z przyprawami, a na drugiej pieczeń, która w smaku
była świetna. Zaczynałam sobie przypominać, że będąc raz na wyjeździe w
Niemczech w sprawach służbowych jadłam coś podobnego, ale jeżeli miałabym być
szczera, w jego wykonaniu było to o wiele lepsze.
- Było…- Oparłam się o tył
krzesła i upiłam łyk czerwonego wina z kieliszka. – Przepyszne - dokończyłam.
Nawet nie wiedziałam kiedy, mój talerz stał się całkowicie pusty.
- Cieszę się, że smakowało –
odpowiedział z uśmiechem, kończąc swoją porcję.
- Czyli co, śniadania u mnie, a
kolacje u ciebie? – zaśmiałam się.
- Jestem za, ale gorzej, gdy
będziemy chcieli je połączyć. – Poruszył brwiami, a ja kopnęłam go pod stołem w
kostkę.
- Możemy zawrzeć kontrakt o
gotowanie.
- Nie lepiej od razu się ożenić? –
zapytał niskim tonem.
- Jeszcze nie widziałam by w
umowie zawarcia związku małżeńskiego był podpunkt o przygotowywanie śniadań i
kolacji.
- W naszym będzie – odpowiedział i
uśmiechnął się szeroko, a ja zaczęłam się śmiać. – A tak na poważnie teraz,
słyszałem, że jutro umówiłaś się na zakupy z Raquel.
- Tak, idziemy z dziewczynami
połazić po sklepach. – Uśmiechnęłam się. – Najlepsza terapia dla kobiet.
- Powinnaś przyjść z nimi później
na mecz.
- Dawno na żadnym nie byłam… -
westchnęłam i dopiłam ostatni łyk wina.
- W takim
razie, musisz to nadrobić.
- Wszystko
okaże się jutro – odparłam i dolałam nam jeszcze resztę z butelki do
kieliszków.
- Rozpiję się
przy tobie!
- A ja przy
tobie! – zaśmiałam się i spojrzałam na niego. Przez chwilę patrzyliśmy tak na
siebie w ciszy, oboje z lekkim uśmiechem na twarzy. W końcu podniosłam się ze
swojego miejsca. - Ty gotowałeś, ja posprzątam – oznajmiłam.
- Zostaw. –
Złapał mnie za łokieć i wstał, nie odrywając ode mnie wzroku. Nie wiem
dlaczego, ale w tym momencie pomyślałam o tym co zrobił rano. Chciałam by
zrobił to samo. Spuściłam wzrok, a on delikatnie uniósł mój podbródek,
zmuszając bym znów spojrzała mu prosto w oczy. – Naprawdę nadal uważasz, że te
trzy lata pomiędzy nami to przepaść? Że jestem dla ciebie dzieciakiem? – zapytał cicho. Skąd wiedział, że o to mi
chodziło? Zrobiło mi się w tej chwili trochę głupio, ale tak naprawdę w
ostatnim czasie nawet o tym nie pomyślałam. „Bo jest młodszy” służyło tylko do
wymówki dla Amelie i Erica, ale teraz nawet i to było mało. Kuzyn załatwił mnie
tym, że związał się ze starszą kobietą od siebie.
- Teoria, w
którą zaczęłam wątpić – szepnęłam.
- To dobrze,
ponieważ ten dzieciak całkowicie się w tobie zatracił – odpowiedział i zbliżył
swoją twarz do mojej. Automatycznie uniosłam dłoń i położyłam ją na jego
policzku, po czym złączyłam nasze usta w pocałunku.
Jego ręce powędrowały na moją talię i przysunęły maksymalnie do swojego ciała. Poczułam dreszcze, gdy poczułam jego ciepłe dłonie pod moją koszulką. Oplotłam swoje palce na jego karku i poczułam, że nie mogę już dłużej się opierać temu, co każdy mi wmawia za pewne. Amelie i Eric cały czas suszyli mi głowę o bramkarza i w tej chwili chcę im przyznać całkowitą rację.
Jego ręce powędrowały na moją talię i przysunęły maksymalnie do swojego ciała. Poczułam dreszcze, gdy poczułam jego ciepłe dłonie pod moją koszulką. Oplotłam swoje palce na jego karku i poczułam, że nie mogę już dłużej się opierać temu, co każdy mi wmawia za pewne. Amelie i Eric cały czas suszyli mi głowę o bramkarza i w tej chwili chcę im przyznać całkowitą rację.
Po chwili
oboje znaleźliśmy się na kanapie, a koszulka Marca spadła na podłogę. Dotyk
jego ust stał się dla mnie czymś kojącym, a dłonie największą przyjemnością. Z
jednej strony pożałowałam, że nie zapamiętałam naszej pierwszej wspólnej nocy,
a z drugiej.. Dziś wszystko mogło być dla mnie czymś nowym.
Zaplotłam nogi
wokół piłkarza, który mnie podniósł i nie odrywając się od moich ust, wolnym
krokiem wyszedł po schodkach na górę i ułożył mnie delikatnie na łóżku.
Wspólnie pozbyliśmy się mojej koszulki, a on przyległ swoim nagim torsem do
mojej skóry, co stało się dla mnie kolejnym uniesieniem.
Zaczął zjeżdżać pocałunkami niżej, aż poczułam jak bardzo po woli zsuwa ze mnie jeansy i po chwili wraca do góry. Z każdym jego gestem, czynem i ruchem zaczynałam wpadać w trans, którego ukoronowaniem był moment, gdy poczułam go w sobie i jednocześnie patrzyliśmy sobie prosto w oczy.
Zaczął zjeżdżać pocałunkami niżej, aż poczułam jak bardzo po woli zsuwa ze mnie jeansy i po chwili wraca do góry. Z każdym jego gestem, czynem i ruchem zaczynałam wpadać w trans, którego ukoronowaniem był moment, gdy poczułam go w sobie i jednocześnie patrzyliśmy sobie prosto w oczy.
Leżałam już tak przez chwilę na
boku i obserwowałam śpiącego blondyna. W mojej głowie już teraz panował
kompletny mentlik. Choć wiem, że Am i Eric skakaliby ze szczęścia jakby
dowiedzieli się o tej nocy, ale na razie nie chcę by ktokolwiek o tym wiedział.
Sama na razie muszę się do tego przyzwyczaić i wszystko poukładać w całość.
Bardzo dobrze wiedziałam, że Marc nie był dzieciakiem, jak to czasem przytrafia
się u mężczyzn w jego wieku. Jest wspaniałym mężczyzną, którego nie chciałam
zauważyć i wypierałam. Powiedziałam sobie, że będę go traktować jak znajomego i
dobrego sąsiada, a z czasem wyszło właśnie to od czego się wzbraniałam,
wymyślając swoje własne wymówki. Byłam po prostu głupia.
- Gapisz się… - zamruczał i
otworzył leniwie powieki. Od razu się uśmiechnął, a ja odpowiedziałam mu tym
samym.
- Dzień dobry – powiedziałam, a
on przysunął się i skradł mi szybkiego całusa.
- Wiesz.. To był jednak dobry
pomysł. – Zamyślił się.
- Co masz na myśli? – zapytałam,
marszcząc brew.
- Przyjście tutaj. Przynajmniej
daleko nie mogłabyś uciec. – Uśmiechnął się szeroko, a ja w tym momencie
uderzyłam go w ramię. Jego reakcją był tylko głośny śmiech. – Ale przyznaj mi w
tym rację. – Spojrzał na mnie przenikliwie.
- Tym razem nie wiem czy bym
uciekła – powiedziałam i przygryzłam dolną wargę, a on znów się przysunął i tym
razem wpił się mocno w moje wargi. – Wariat – zaśmiałam się. - Ale chyba już
odpokutowałam tamtą winę, co?
- Powiedzmy.. – mruknął i
uśmiechnął się zawadiacko, po czym poczułam na swoim udzie jego dłoń, która
zaczęła delikatnie po nim wodzić. Przysunął się jeszcze bliżej, gdy… Gdy
usłyszeliśmy dzwonek jego telefonu. Chłopak od razu wydał pomruk niezadowolenia
i odsunął się, zabierając z podłogi swoje spodnie, w których kieszeni było
urządzenie. Jak się okazało, był to po prostu budzik. Marc go wyłączył i
spojrzał na mnie. – Zobaczymy się po meczu, prawda? – zapytał, a ja pokiwałam
głową. Rozumiałam, że musiał wrócić do siebie i wybrać się na trening, a
później zostać tam do samego meczu. Wstał z łóżka i zaczął się ubierać, a ja
nie odrywałam od niego wzroku.
- W naszej umowie musimy zawrzeć
jeszcze jeden punkt – powiedziałam, gdy
on już miał schodzić na dół w celu odnalezienia swojej koszulki. Zatrzymał się
i spojrzał na mnie. – Zastrzegam sobie prawo do takich widoków każdego ranka –
dodałam z uśmiechem, a on tylko pokręcił głową i wrócił się po kolejnego
buziaka i zszedł na dół. Zawołał jeszcze słowo pożegnania i wyszedł z mojego
mieszkania. W tym samym momencie dostałam SMS od Melissy, która podała mi
dokładną godzinę i miejsce, gdzie miałyśmy się spotkać z dziewczynami.
***
Duuuużo ter Stegena! :)
A dla zainteresowanych - przed Wami i mną, jeszcze 3 rozdziały oraz epilog. Pisanie tego opowiadania zakończyłam i już wiem co będzie następnym opowiadaniem.
Przede mną ciężki styczeń, więc cieszę się, że udało mi się napisać to w święta :)
*Zabłąkani (Perdiendo el norte,
2015)
O mamo! *,* uwielbiam Cię za ten rozdział :D
OdpowiedzUsuńJestem taka szczęśliwa, że wszystko tak fajnie się ułożyło, i że było tyle Marca i to jeszcze w jakim wydaniu. :D Uwielbiam tutaj Niemca, bo się nie poddał i co najważniejsze jest szczery w swoim postępowaniu.
Szkoda, że przed nami tylko trzy rozdziały, ale jeśli zrekompensujesz to kolejnym świetnym opowiadaniem jestem w stanie to przeżyć.
Do następnego :*
Kocham, kocham, kocham!
OdpowiedzUsuńUuuuu *o* Podoba mi się!
OdpowiedzUsuńLubię jak jest tak duuużo Ter Stegena ^^
OdpowiedzUsuńCudownie jest :P No fantastycznie wręcz XDD
Hmm tylko dlaczego od razu zaczęłam sobie wyobrażać reakcję Amelie i Erica na wieść o tym wszystkim 😂😂
♥
O jak się słodko zrobiło *.* I proszę Cię nie niszcz tego, bo ja bardzo polubiłam takiego Marca <3
OdpowiedzUsuńjak czytałam o tym buziaku w policzek, to już czułam...CZUŁAM, ŻE SIĘ POCAŁUJĄ! <3 ale to, co się później działo... mamuniu!
OdpowiedzUsuńczytając ten post miałam banana na gębie, dziękuję! <3
oby ten stan rzeczy już się zachował, a Maia poddała się uczuciom...:3
jeju, jak to trzy posty jeszcze? :(
miałam pojawić się chyba w piątek, za co przepraszam! postaram się odpokutować i być już punktualnie! czekam na kolejny ;*
Ha! Czekałam na coś takiego, choć może to głupie, ale ja ich widzę, prawie, jako idealną parę :D Są tacy fajni razem. ;)
OdpowiedzUsuń